Wydawałoby się, że żyjemy w coraz bardziej świadomym społeczeństwie, kupujemy samochody z zaawansowanymi systemami bezpieczeństwa, mocniej dbamy o zdrowie, co druga osoba nie je glutenu, chodzimy w antysmogowych maskach itd. A co z fotelikami? Co prawda postęp, jeżeli chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa dzieciom podczas podróży samochodem jest zauważalny, a świadomość bezpieczeństwa większa, ale w dalszym ciągu dostajemy masę pytań w stylu: „te testy to naprawdę są ważne, czy to pic na wodę?”, albo: „te fotele za 200 PLN to faktycznie dużo gorsze, czy tylko dopłacamy za markę?”.
Homologacja ECE R44/04
Zacznijmy od homologacji, zwanej często potocznie „atestem”. Istnieją w tym momencie (wrzesień 2019) dwie regulacje prawne, według których fotelik może zostać dopuszczony do sprzedaży na europejskim rynku. Pierwsza, przestarzała i bardziej prymitywna, to homologacja zgodna z normą ECE R44/04. Niestety większość najtańszych, „chińskich” konstrukcji jest w stanie te wymogi spełnić. Mało tego wymogi tej homologacji potrafią spełnić wszelakie wyroby fotelikopodobne, co bywa niestety skrzętnie wykorzystywane przez różnej maści pomysłowych Dobromirów, z rodzimym rynkiem włącznie. Prawnie, zgodność z tą homologacją pozwala producentom na nazwanie swojego produktu bezpiecznym, ale niestety wymagania testów zderzeniowych jakie stawia ECE R44/04 są wyjątkowo niskie.
Homologacja ECE R129 (i-Size)
Druga regulacja ECE R129, potocznie zwana i-Size, stawia poprzeczkę dużo wyżej. W testach zderzeniowych biorą udział nowocześniejsze manekiny Q, założenia są również bardziej rygorystyczne, bo wprowadzone zostały tu inne rodzaje testów i obostrzenia. Można zatem powiedzieć, że w teorii foteliki dopuszczone do sprzedaży na podstawie normy ECE R129 są bezpieczniejsze, niż w przypadku normy ECE R44/04, bo wymaga się od nich więcej już na etapie homologacji.
Testy zderzeniowe ADAC
W końcu dochodzimy do testów zderzeniowych takich instytucji jak ADAC czy VTI ( instytucja przeprowadzająca Test PLUS) przeprowadzanych na produktach, które trafiły już do sprzedaży na podstawie jednej z wyżej opisanych homologacji.
ADAC jest niezależną instytucją, publikującą wyniki przeprowadzanych przez siebie testów dwa razy w roku. Trzeba przyznać, że są to obecnie najbardziej wszechstronne, rygorystyczne i prestiżowe testy przeprowadzane przy prędkościach zgodnych z wytycznymi Euro NCAP. W próbach dynamicznych uczestniczą nowoczesne manekiny serii Q, sprawdzana jest zawartość substancji szkodliwych w produkcie, ocenia się trudność montażu, ergonomie danego modelu itp. O ile wszystkie rzeczy weryfikowane w testach ADAC mają swoje znaczenie i wpływ na notę, to najważniejszy jest wynik za bezpieczeństwo, stanowiący obecnie 50% oceny ogólnej. Foteliki oceniane są na postawie pięciostopniowej skali.
Test Plus
Test Plus w przeciwieństwie do testów ADAC, jest testem komercyjnym, więc w teorii może do niego przestąpić każdy fotelik (o ile producent wyrazi nań chęć i zapłaci za przetestowanie swojego produktu), bez względu na kierunek jazdy. Na chwilę obecną jednak, żaden fotelik przodem do kierunku jazdy nie zaliczył Testu Plus, w związku z czy można powiedzieć, że jest on w pewnym sensie zarezerwowany dla fotelików typu RWF (tyłem do kierunku jazdy). Sama próba dynamiczna jest w sumie prosta i tak naprawdę sprawdzająca jedną, ale za to ważną rzecz, mianowicie siły działające na odcinek szyjny kręgosłupa podczas wypadku. Nie przeprowadza się testów zderzenia bocznego tak jak w testach ADAC, lub homologacji R129. Nie mniej, Test Plus również mówi o bezpieczeństwie fotelika dość dużo.
To nie jest tak, że tylko foteliki z testami są bezpieczne. ADAC sam wybiera foteliki do testów, nie od razu po wpuszczeniu na rynek, ale po pewnym czasie, aż fotelik uzyska odpowiedni udział w rynku. Wiele firm takie jak np. Britax Römer, Cybex, czy Maxi-Cosi ma natomiast swoje własne centra testowe, więc jeszcze zanim fotelik trafi do sprzedaży, jest wielokrotnie testowany. W związku z tym ryzyko, że kupimy mało bezpieczny produkt, któregoś z czołowych producentów jest marginalne.
Kolejną sprawa jest jakość. Warto pamiętać, że fotelik kupujemy często na kilka lat. Chodzi o to, aby nie odstraszał on swoim wyglądem po kilku miesiącach, nie odpadały od niego żadne części, oraz aby był komfortowy dla dziecka przez cały okres użytkowania. Jakość fotelików i ich ceny są ściśle ze sobą powiązane.
Poza wszystkimi „namacalnymi” różnicami są też różne bonusy w postaci dodatkowo przedłużonych gwarancji, programów wymiany fotelików powypadkowych, ubezpieczeń itd. Oczywiście najczęściej spotyka się je wśród produktów topowych marek.
Czy warto zatem zapłacić za fotelik większą kwotę? Czy lepiej kupić fotelik markowy, sprawdzony zamiast popularnego w markecie wyrobu „no-name”? Myślę, że każdy rodzic może sam odpowiedzieć sobie na to pytanie. Bezpieczeństwo nie ma ceny i wiedzą to ci, którzy doświadczyli w życiu konsekwencji kolizji lub wypadków. Jeżeli chcemy zapewnić bezpieczeństwo dziecku, a nie tylko uniknąć mandatu (zakładam, że wszyscy jednak pragną tego pierwszego), dać latorośli komfort i wygodę podróżowania na dłuższy czas, to jak najbardziej warto zaopatrzyć się w fotelik sprawdzonej, wiarygodnej firmy. Wbrew pozorom, dobry fotelik nie musi od razu rujnować domowego budżetu. Ilość modeli w ofertach najbardziej renomowanych producentów jest bardzo szeroka. Warto też pamiętać, że pieniądze wydane na lepszy fotelik będą amortyzować się przez długi czas. Wydanie jednorazowo 200-400pln więcej wydaje się być sporą kwotą, ale jeżeli podzielimy to na lata, a jeszcze lepiej na miesiące, często okazuje się, że mówimy o kilkunastu złotych różnicy...
Przypominamy na koniec – nawet najlepszy, najdroższy fotelik musi być dopasowany do dziecka i samochodu, oraz poprawnie zamontowany. Bez tego zadziała gorzej, ale nie zadziała wcale! W salonach Centrum Fotelików, nasi doradcy pomogą Wam w podjęciu najlepszych decyzji związanych w wyborem i zakupem fotelika, odpowiednio do możliwości, potrzeb i wymagań.
